Nivea Vitamin Shake – pomadka widmo
Moja pomadka ochronna Nivea z serii Vitamin Shake pojawia się i znika. Kupiłam ją w zeszłym roku w maju i od tego momentu znajduję ją w bardzo dziwnych miejscach. Kilka tygodni temu znów ją wygrzebałam i już nie pozwalam jej zniknąć z pola widzenia. Muszę w końcu zużyć ją przed upływem terminu ważności.
Pomadka przepięknie i słodko pachnie malinami. Otwierając ją czujemy już z dużej odległości ten cudny aromat. Takiej pomadki od razu przyjemniej się używa i nie rozumiem dlaczego tak często ją gubiłam. Konsystencja jest typowa dla pomadek ochronnych tej firmy. Niezbyt miękka, ale ładnie roztapiająca się podczas aplikacji. Sztyft nie jest tępy i dobrze rozprowadza się na ustach. Dodatkową atrakcją wizualną jest wygląd sztyftu. Można tutaj zaobserwować przenikające się kolory: różowy, czerwony i biały.
Nie jest to pomadka bezbarwna. Pozostawia po sobie lekki, półtransparentny, malinowo-różowy kolor.
Wygląda na ustach bardzo subtelnie i dziewczęco. Czasem, gdy nie mam czasu lub ochoty na skomplikowany makijaż, nakładam tylko podkład, puder, tusz do rzęs, pomadkę Nivea i jestem gotowa. Kolor nie utrzymuje się na ustach bardzo długo, ale nie oczekiwałam tego. Poza tym jak na pomadkę ochronną i tak dużym plusem jest to, że jest wyjątkowo widoczna na ustach. Oczywiście szminka zjada się bardzo szybko i konieczna jest powtórna aplikacja. Poziom nawilżenia jest średni. Według mnie zimą sama pomadka może nie wystarczyć. W miesiącach letnich natomiast byłam z niej zadowolona.
Pomadki Nivea nie są moimi ulubionymi produktami do pielęgnacji ust, ale mam do nich sentyment. Prezentowana dziś szminka Vitamin Shake jest przyjemnym gadżetem, który po pierwsze pięknie pachnie, a po drugie pozostawia po sobie delikatny, ale wciąż widoczny kolor. Mogłaby mieć lepsze właściwości nawilżające, ponieważ zbyt słabo pielęgnuje usta zimą.
Zobacz też: Jak pielęgnować cerę problematyczną?